PRACA DLA MAMY
Lena Murawska  

PRACA DLA MAMY: rękodzieło. Kuferki po korporacji.

Izabela Sprycha mówi tak: Poprzednio byłam więźniem korpo. Szybko zrozumiałam, że próby mobbingu i nadgodziny to coś, czego w swoim życiu i prywatnym i zawodowym po prostu nie widzę. Zawsze chciałam żyć!… Nie tylko od do, nie od pracy do pracy. Po mojemu. 

zabawy PRL lata 80, zabawki PRL lata 80, zdjęcia PRL lata 80

Od korpo po scrapbooki

Mimo tego, że kochałam swoją branżę, radziłam sobie w niej świetnie, ba! pisałam nawet artykuły naukowe (rzecz jasna niedoceniane w „robocie”), to zrezygnowałam na rzecz stabilności emocjonalnej i… możliwości bycia Mamą przez duże „M”. Nie zadowoliłabym się byciem mamą na „pół gwizdka”. Zawsze chciałam być dobrą, fajną mamą, z którą można pogadać, ale która też wychowuje (nie hoduje!), która potrafi czegoś nauczyć, ale która także ma czas na zabawy (chociaż nienawidzę bawić się resorakami i tego nie robię!). Staram się być dla syna taką mamą, o której sama marzyłam. Na początku zastanawiałam się nad biznesem związanym z moim wykształceniem: zarządzanie jakością, ale w między czasie tęskniłam za „artyzmem”. Już wcześniej miałam firmę zajmującą się tworzeniem zaproszeń i kartek. Poza tym drewno kocham miłością najszczerszą. Lubię też malować. Tym samym – powstał Craft Point – miejsce, w którym tworzę rzeczy z papieru i drewna. Dla dzieci i dla dorosłych. Bajkowe i baśniowe, a czasem poważne i horrorowe ;) Mam dwa główne nurty: ślub i dzieci. Czuję się w tym najlepiej i mam wrażenie, że to widać na tyle dobrze, że o Klientów nietrudno.

Scrapbooki sprzedaję w ramach firmy

Firma! Nie lubię tego określenia okrutnie. Nie jestem firmą, nie mam firmy, jestem samozatrudniona. Jestem samozatrudniona. Jestem rękodzielnikiem, artystą swego rodzaju, którego rozpoznać można z daleka po nitkach we włosach i uciapanych farbami spodniach i rękach. Nie chodzę w szpilkach (och, jak ja za nimi tęsknie!) i nie jestem żadnym tam white collar. Nie mam aktówki z papierzyskami, od których stronię niesamowicie ;) Ale tak, prowadzę działalność gospodarczą, bo w moim przypadku nie da się pracować na umowach.

Czy da radę robić scrapbooki przy dziecku?

scrapbooki, mama freelancerka, rękodzieło

Mam 6,5 letniego syna (to „pół” jest bardzo ważne! ;) ) i spodziewam się w ciągu dwóch miesięcy zostać mamą ponownie. Marcel, mój ukochany syn chodzi do szkoły, a Marysia, która urodzi się w czerwcu będzie przez jakiś czas na pewno tylko ze mną, bez niań, bez żłobków i bez pomocy obcych jej osób ;) Kiedy się urodzi na początku na pewno poświęcę czas tylko jej, natomiast do firmy powrócę gdy tylko będę mogła, nawet gdyby miało to polegać na przyjęciu jednego czy dwóch zamówień miesięcznie czy wykonaniu czterech kuferków „na krzyż”. Dlaczego? Bo wiem, że bez pracy będzie mi trudno funkcjonować (kocham to, co robię), ale z drugiej strony dzieci są naj, naj. Przy dzieciach nie będzie mi pomagał właściwie nikt. I jakoś mi z tym dobrze, wiesz? Wcześniej pracowałam bardzo dużo w nocy. W ciąży – wiadomo, jest to niemożliwe. Dlatego pracuje i będę pracowała w każdym możliwym momencie. Bez sztywnych godzin pracy (uwielbiam to!).

A kwalifikacje?

Wszystkiego nauczyłam się sama. Jestem uparta i pojętna. Niejednokrotnie musiałabym popełnić bardzo dużo błędów, zanim doszłam do jakości i efektu, jakie mnie satysfakcjonują. Upór, chęci, pracowitość – tym można osiągnąć wiele. Do tego pewnie jakaś tam krzta umiejętności zarówno manualnych, jak i biznesowych ;)

Scrapbooki i kuferek a zarobki ;)

Kuferek, którego wykonanie i sprzedanie, tak od początku do końca: znalezienie dobrego dostawcy, zakup materiałów, wymyślenie wzoru, dyskusje i ustalenia z Klientem, malowanie, suszenie, zabezpieczenia przed wycieraniem/zniszczeniem, dopieszczanie detali, obfotografowanie, wystawienie w sklepach, reklamowanie, spakowanie i wysłanie trwa kilka godzin. Koszt: 120 zł. Minus koszty stałe, minus koszty materiałów. Sami oceńcie :) Nie narzekam, ale to ciężka praca – pamiętajcie proszę, że wszystko wykonuję sama, ręcznie, sama! Jestem tu od wszystkiego, więc te moje „kokosy” są za naprawdę ciężką, długą pracę pełną nie tylko przyjemności, ale i trudności oraz wysiłku.

Izabela Sprycha

mama dwójki, rękodzielniczka

Facebook