Na co zaszczepić dziecko?
Od dawna chciałam poruszyć ten temat na blogu o macierzyństwie. Minęły 2 lata a ja mam dwójkę dzieci i teraz nasza polityka szczepienna dotyczy ich obojga. Mam nadzieje, że w tym wpisie znajdziecie podpowiedzi (bo nie przymusy) jak podejść do szczepienia.
W nielicznych sytuacjach zachowuje się ekstremalnie, opowiadam jasno po którejś ze stron. W przypadku szczepień jest to droga szarości, ale zostałam matką i jakieś decyzje w tym zagadnieniu trzeba podjąć.
Współcześnie czytanie poradników, czy czasopism dla rodziców i szukanie informacji nie jest niestety obiektywne, w większości przypadków sponsorowane przez konkretnych producentów, mających w tym swój interes biznesowy. Moje zdanie o szczepieniach wyrobiło własne doświadczenie, polityka mojej mamy (pielęgniarki) i argumentacja położnej patronażowej, która przychodziła do Sonii. Między narodzinami Córki i Syna pani przeszła na emeryturę. Mimo tego, że można ją posądzić o bycie starej daty, poszukiwała ciekawych rozwiązań i proponowała je swoim podopiecznym. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu mogła tez obserwować jak wpłynęło to na dzieci. Jej rady są dla mnie najwyższym autorytetem, kształtującym moje poglądy no i wydają mi się być po prostu logiczne.
Czy szczepić dziecko?
Nasza odpowiedź brzmi TAK. Nasi rodzice nas szczepili i my szczepimy nasze dzieci. Brzmi to bardzo klarownie, ale nie oznacza, że nie mam wątpliwości. Przy drugim szczepieniu na krztusiec, mając pół roczku, straciłam przytomność. Mama twierdzi, że od tego czasu stałam się spokojniejsza, że coś trwale się zmieniło. Nie wiem czy bardziej wynikało to z powikłania, czy z jej, pewnie jeszcze bardziej zwiększonej, nadopiekuńczości, niemniej szczepienie odgrywało w tym jakąś rolę. Po nim zostałam zwolniona z krztuśca. Co do mojej późniejszej odporności – też pozostaje wiele do życzenia – osłabienie.
Każde szczepienie u Sonii z tego powodu było dla mnie dodatkowym stresem. Na pierwsze konradkowe idziemy za kilka dni.
Jakie znaczenie dla rodziców ma odpłatność za szczepienia?
Przy wielkości naszego budżetu – ogromne. Wybrane szczepienia płatne robiliśmy za becikowe i w tej kwocie chcieliśmy się zamknąć. Finanse jednak są argumentem numer dwa. Na pierwszym miejscu jest zdrowie i nasze podejście do niego. Zostałam tak wychowana, że aby sobie pomóc lepiej iść do lekarza prywatnie i zapłacić, niż czekać. Przykład? Miałam dwutygodniowa biegunkę, schudłam 5 kilo a państwowo na gastroenterologa a czekałabym pół roku. Prywatnie do dobrego specjalisty – dzień, bo to nagła sytuacja. Mam stwierdzone wzjg. Od tego czasu jestem skłonna odjąć sobie od ust, aby znaleźć pomoc medyczną.
Czy szczepić na 5-tkę?
Chodzi o to współczesne rozwiązanie szczepionek skojarzonych, czyli w 1 zastrzyku jest ujętych kilka chorób. My zadecydowaliśmy, że NIE. Położna troszkę tak półżartem powiedziała, że w tych starych szczepionkach jest taki syf, że jeśli je dziecko dostanie, to wiele przetrwa… Jednak tak poważnie to podobno w tych nowych jest mniej zarazków/przeciwciał (jak zwał tak zwał). Przez to, że w jeden zastrzyk trzeba zmieścić kilka chorób, mieści się mniej wirusów je powodujących – to tak obrazowo. Oprócz tego, dzięki otwartym granicom, licznym podróżom, do Polski ciągle spływają nowe szczepy chorób a szczepionki za nimi nie nadążają. Nie ma gwarancji, że taka ospa (dodatkowo płatna) mimo szczepienia, nie dopadnie naszej pociechy Poza tym decydowały względy finansowe, bo chcieliśmy wybrać coś z dodatkowych szczepień płatnych.
Jakie szczepienia płatne wybrać?
Dla Sonii my wybraliśmy rotawirusy i jedną dawkę pneumokoków. Dla Konrada także rotawirusy i prawdopodobnie wszystkie dawki pneumokoków.
Selekcjonujemy szczepienia dlatego, że uważamy, że osłabiają organizm. Człowiek musi mieć jakiś obszar do samodzielnego wytwarzania przeciwciał, aby być silniejszym = odporniejszym. Taką mamy politykę. Mąż był chowany z zarazkami, ja raczej sterylnie. Mniej chorował Mąż.
Chcę w tym miejscu przytoczyć sytuację z życia. Osoba z rodziny mająca kilkuletnie dziecko, którego nie szczepiła dodatkowo, wyśmiewała się (czy coś w ten deseń) z nas, że wydajemy niepotrzebnie pieniądze, bo jej pediatra powiedział, że nie trzeba szczepić, że to bez sensu. Poza tym jej pierwsze dziecko jest zdrowe. Po roku urodziła swoje drugie dziecko – wcześniaka. W naszym kraju wcześniakom przysługują bezpłatnie nawet te szczepienia, za które normalnie się płaci. I co? Nagle nie pamięta o tym, co mówił pediatra, tylko biega na wszystkie bezkrytycznie, bo są za darmo… Kochani! Jedyna rzecz, którą Wam doradzam – bez względu na Wasza decyzję, niech głównym powodem nie będą finanse a jakaś logika!
Dlaczego szczepić na rotawirusy?
Rotawirusy maluszek może złapać wszędzie. Objawia się biegunką i czasem kilka chwil wystarczy, aby doprowadzić noworodka, czy niemowlę do odwodnienia. Zawsze kończy się to szpitalem, kroplówkami i nieprzyjemnymi (łagodnie ujmując) przeżyciami rodziców. Znajomi znają przypadki i byli świadkami takich sytuacji. Chcieliśmy naszej rodzinie tego oszczędzić.
Dlaczego szczepić na pneumokoki?
Położna zasugerowała nam, że aby zbytnio nie osłabiać odporności dziecka, najlepiej podać dwie lub jedną dawkę pneumokoków przed pójściem dziecka do większej grupy. Dwie czasowo to wychodzi przed żłobkiem i przed p-kolem a jedna (ostatnia z możliwych ze względu na wiek) – przed przedszkolem. Sonia pójdzie we wrześniu do przedszkola i mamy zamiar w najbliższym czasie ją zaszczepić.
-koki należy przypiąć do takich chorób jak sepsa. Dowiedziałam się tego dopiero niedawno od pediatry z praktyką szpitalną i w chorobach zakaźnych, która mocno opowiada się za szczepieniami. Po dwóch latach usłyszeć, że źle zrobiłam nie szczepiąc Córki na pneumo, to było dla mnie traumą, bo właściwie zostałam wręcz ochrzaniona! Pierwszy raz coś takiego mnie spotkało. Ja jestem rodzicem i dźwigam brzemię decyzji a nie lekarz! Troszkę się zawiodłam tą postawą, bo to moja ulubiona lekarka, która prowadzi Sonię. Stwierdziła, że na biegunkę (rota) się nie umiera a na sepse nawet dorośli, więc jeśli nie ma kasy na wszystko to należy zrobić -koki…
Wyszłam skołowaciała z gabinetu. Położne rejestrujące na szczepienie miały jednak to samo zdanie co patronażowa i uradziłyśmy, że Sonia raz pneumo. Kondziu przyjmie w całości rotę no i jeszcze cały czas rozważamy pneumo, bo słyszy się o sepsie w przedszkolach. Sonia będzie w grupie 30-osobowej – to mnóstwo zarazków. Co prawda np. mając kilka dni zabraliśmy ja do marketu budowlanego na zakupy, troszkę jeździła już autobusami, więc z jakimiś tam wirusami/bakteriami jest oswojona. Może jej zarazki od dzieci nie chwycą, ale co z Kondziem?… Z tego powodu będziemy chcieli go jakoś zabezpieczyć. O ostatecznej decyzji postaram się informować.