PRACA DLA MAMY
Lena Murawska  

PRACA DLA MAMY: tłumacz. Czy ten zawód da się pogodzić z dzieckiem?

Jak zacząć od nowa życie zawodowe w wieku 34 lat? Agnieszka Klicińska opowiada o organizacji pracy, swoich dochodach, ale tez o aktualnym stanie branży. Podejrzewam, że niejedno Cię zaskoczy i może… i Ty z tego, co sprawia Ci przyjemność, zrobisz biznes! Zapraszam do lektury!

zabawy PRL lata 80, zabawki PRL lata 80, zdjęcia PRL lata 80

Wytłumacz… dlaczego jesteś tłumaczem?

Zanim zostałam przedsiębiorcą, przez 12 lat pracowałam w jednej firmie. Najpierw w dziale personalnym, potem w biurze handlowym. Mój poprzedni pracodawca zarządzał przedsiębiorstwem produkującym ciężkie maszyny i urządzenia dla przemysłu, górnictwa i branży energetycznej. Przez wiele lat otaczał mnie świat suwnic, dźwignic, żurawi, przenośników i układów nawęglania. Dla humanisty, którym jestem z wykształcenia, był to świat niemal magiczny, bardzo trudny do zrozumienia i do poznania. Ale ja chciałam go poznawać. Nie wystarczało mi to, że byłam panią z kadr, dlatego ciągle szukałam możliwości rozwoju. Oprócz organizacji szkoleń, zajęłam się organizacją imprez integracyjnych i sprawami socjalnymi. Kiedy jednak zwolniło się miejsce w biurze handlowym, postanowiłam skorzystać z okazji i spróbować czegoś zupełnie innego. Moim atutem było to, że od wielu lat uczyłam się języka angielskiego i znałam go na tyle dobrze, że mogłam tłumaczyć różne dokumenty na potrzeby swojego pracodawcy i uczestniczyć, jako tłumacz, w rozmowach handlowych. Dzięki ścisłej współpracy mojego działu z innymi, miałam stały dostęp do kompetentnych i profesjonalnych osób, które odpowiadały na moje wszystkie, nawet te najbardziej naiwne, pytania. W ten sposób zyskałam niepowtarzalne doświadczenie, dzięki czemu dzisiaj wiem, jak wygląda króciec i wywrotnica wagonowa :)

Odnalezienie pasji

W między czasie, mój przyjaciel, który prowadził agencję tłumaczeń konferencyjnych, podzlecał mi tłumaczenia pisemne, których szczerze nienawidził robić, a które mi sprawiały ogromną przyjemność. Szkoliłam warsztat w praktyce i w teorii: w wieku 34 lat poszłam na drugie studia i z wyróżnieniem skończyłam filologię angielską w specjalności tłumaczenia pisemne. Po odebraniu dyplomu założyłam firmę: MAGA Translations to moje drugie dziecko. Pożegnanie z etatem było więc tylko kwestią czasu i nastąpiło kilka miesięcy po założeniu firmy.

Wzbudziłam tym nie lada sensację: mieszkam w maleńkim mieście powiatowym, z dala od milionowych lub wielotysięcznych metropolii, a miałam pracować w domu, przy komputerze, samodzielnie i bez szefa. Czy to jest w ogóle praca? J A ja założyłam stronę, znalazłam swoich klientów z dala od rodzinnego miasta, prowadzę swój fanpage, mam konto na Instagramie, intensywnie korzystam z Twittera i LinkedIn. Pracuję daleko od siedziby mojej maleńkiej firmy i w zdecydowanej większości przypadków – zdalnie. W moim maleńkim mieście zorganizowałam za to spotkania networkingowe dla lokalnych przedsiębiorców i integruję przedsiębiorcze kobiety na Kawach dla Biznes-Babek. Korzystam z dobrodziejstw technologii i nowoczesnych rozwiązań biznesowych. Da się? Oczywiście!

Dlaczego tłumacz ma firmę?

Założyłam działalność gospodarczą, żeby móc wystawiać faktury. Musiałam też od początku postarać się o VAT UE, ponieważ mój pierwszy klient pochodził z innego państwa i nie uznawał innej formy rozliczenia. Dzięki temu stałam się przedsiębiorcą z całym dobrodziejstwem opłat emerytalnych, składek zdrowotnych, podatków i innych urzędowych form i opłat. Tak jest do dzisiaj i taka działalność najbardziej mi odpowiada.

Agnieszka Klicińska, mama freelancerka, praca dla mamy, tłumacz, MAGA Translations

Organizacja mamy zarabiającej na tłumaczeniach

Przestawienie się na pracę w domu nie było łatwe. Początkowo moja rodzina nie mogła zrozumieć tego, że ja nie siedzę przed komputerem całymi dniami, tylko pracuję przy tym komputerze. Po odejściu z etatu, rodzina i przyjaciele często dzwonili do mnie o różnych porach, ot tak, żeby pogadać. Bo przecież nie pracowałam i nie miałam podsłuchujących współpracowników wokół. Sporo czasu zajęło mi wyprowadzanie ich z błędu. Ale udało się.

Najtrudniej było zorganizować życie w domu. Moja córka zaczynała wtedy szkołę podstawową, wymagała wiele uwagi i czasu na wspólne odrabianie lekcji. Mam też psa, który wymaga codziennego treningu. Mój mąż pracuje na bardzo wysokim, a co za tym idzie, odpowiedzialnym stanowisku i często wraca z pracy późnym popołudniem lub wieczorem.

I tu z pomocą przyszli dziadkowie…

Rodzice mojego męża, którzy mieszkają w pobliżu, często odbierali córkę ze szkoły, zabierali ją do siebie, gdzie dostawała obiad i odrabiała lekcje. Później Marta sama do nich chodziła. Od początku mogłam pracować tylko wtedy, kiedy Marta była w szkole i wieczorami, jeżeli nie zdążyłam z jakimś projektem. Dlatego to, że córka po szkole spędzała czas z dziadkami, a wracała do domu około 16-17 pozwoliło mi na 6-8 godzin intensywnej pracy. Na początku mojej działalności niemal codziennie wracałam do pracy jeszcze wieczorami, na 3-4 godziny, kiedy Marta już spała.

Kuchnią i gotowaniem zajął się mój mąż, który zresztą robi to najlepiej w rodzinie. Przy sprzątaniu korzystam z pomocy, za którą płacę. To jest moja największa słabość i chyba największa przegrana w dążeniu do perfekcji.

Jak zdobyć kwalifikacje do bycia tłumaczem?

Żeby zostać tłumaczem, nie wystarczy znać język obcy i zasady pisowni w języku polskim. Szczegółowo piszę o tym na moim blogu.  Od tego jednak właśnie zaczynałam. Moja znajomość angielskiego sprawiła, że od lat tłumaczyłam różne teksty na potrzeby firmy, w której pracowałam. Z natury jestem perfekcjonistką i bardzo brakowało mi podstaw teoretycznych zawodu tłumacza. Już lata temu widziałam konieczność szkolenia się w tym zakresie. Poszłam na studia filologiczne, żeby lepiej poznać język, z którego i na który tłumaczyłam. Później poszłam na studia podyplomowe z technik i zasad przekładu. Umiejętności translatoryczne szlifowałam na wielu kursach i szkoleniach dla tłumaczy. Do tego doszła konieczna znajomość narzędzi pracy, tak zwanych „CAT tools”, które ułatwiają pracę i pomagają budować bazy terminologiczne.

Koszty zdobycia wykształcenia

To wszystko jest bardzo kosztowne, ale zwraca się w postaci klientów, którzy przychodzą do mnie, bo wiedzą, że jestem profesjonalistką. Ponieważ studia łączyłam z pracą zawodową (uniwersytecki i podyplomowe), musiałam je skończyć w trybie wieczorowym/ zaocznym, a więc były płatne. Całkowity koszt, wraz z dojazdami do Wrocławia, gdzie się uczyłam wyniósł mnie około 15 tysięcy złotych. Na szczęście dzisiaj można znaleźć wiele webinarów i szkoleń internetowych, na których skutecznie można poszerzać wiedzę z zakresu tłumaczeń w zaciszu swojego domu i za niewielkie pieniądze.

Moja nauka to też czytanie. Dużo czytam, szczególnie w języku angielskim. Są to umowy, artykuły, pisma branżowe, ale też powieści i podręczniki. Słucham audycji na BBC, żeby ćwiczyć wymowę i akcent. Moja inwestycja? Mój czas. Najczęściej wolny.

Ile zarabia tłumacz?

Można przypuszczać, że w dobie Google Translator zawód tłumacza jest na wymarciu i nie jest to dochodowy interes. Zauważam jednak trend zgoła odwrotny: im częściej przedsiębiorcza traci w wyniku polegania na automatycznych translatorach, tym częściej powierza swoje relacje biznesowe z zagranicznym kontrahentem kompetentnemu i profesjonalnemu tłumaczowi. Dlatego pracy mamy wiele i nie zapowiada się, aby coś w tej sprawie miało się zmienić. Zawód tłumacza nie jest może najbardziej dochodowym przedsięwzięciem, ale zarobki są bardzo przyzwoite i na wysokim poziomie. Pracując 6 godzin dziennie w dni robocze od poniedziałku do piątku, czyli 120 godzin w miesiącu, jak ja w tej chwili, można zarobić od 4 do 6 tysięcy netto. Pracując więcej godzin dziennie, można oczywiście zarobić jeszcze więcej. Ale ja bardzo cenię sobie to, że dzięki pracy freelancera mogę poświęcać czas swojemu dziecku, wyjść na spacer z psem, czy do kina z mężem. Na początku, kiedy rozwijałam firmę i pracowałam niemal non-stop, brakowało mi tej swobody i niemal marzyłam o powrocie na etat. Dzisiaj cieszę się, że mnie to nie złamało :)

Agnieszka Klicińska

mama, tłumaczka