Początek roku szkolnego a mama pracująca zdalnie
Początek roku szkolnego jest moim osobistym sylwestrem! Pracuję zdalnie, głównie w domu i pójście dzieci do szkoły co roku rozpoczyna nowy rozdział w życiu zawodowym. Przeczytaj na co zwracam uwagę!
Cześć, dzień dobry!
Cieszę się, że tu zaglądasz! Jesteś na blogu poświęconym zawodowemu życiu mamy pracującej zdalnie. Mam dwoje dzieci: córkę (2012) i syna (2014). Na stanie jest też mąż i golden retriever. Prawie, jak rodzinka z reklamy ;)
Najpierw z powodu choroby Parkinsona mojej mamy i konieczności pracy ojca, potem po urodzeniu dzieci, zdecydowałam, następnie utwierdziłam się w przekonaniu, że etat z szefem na głowie, pójściem do biura, to nie jest rozwiązanie dla mnie. Moja mama pracowała. Nie mam wzoru gospodyni domowej z domu rodzinnego. Moja rodzicielka pracowała w terenie, mogła pozwolić sobie na pewne elastyczności i doglądanie domu. Sama chcę funkcjonować podobnie. Od zawsze interesowałam się i realizowałam w dziennikarstwie i pisaniu oraz byłam nastawiona na pomoc i edukowanie innych. Tak pokrótce wygląda moja historia i motywacja do prowadzenia bloga! Teraz przejdźmy do tematu ;)
Pomysł na prawdziwego sylwestra
Odkąd propaguję aktywność zawodową mam, nawet gdy planują pozostawać w domu (2012 r.), coraz bardziej przywiązuję się do pewnego rytuału. Mianowicie w noc przed rozpoczęciem szkoły, wypijam kieliszek szampana i życzę sobie sukcesów zawodowych. I wiesz co? Każdy sezon na pracę przynosi zawodowe pójście do przodu.
Opowiem Ci nawet o pewnym znaku (tak go odbieram). Gdy po raz pierwszy postanowiłam wprowadzić swojego sylwestra na początku września (2017 r. – dwoje dzieci w 1 placówce), popijając szampana robiłam porządek w kreatywnym kartonie. Moje zdziwienie było ogromne, bo znalazłam w nim 700 zł, o których dawno zapomniałam. Nie, nie śpimy na forsie, ani nie, nie trzymamy kasy byle gdzie. Zwyczajnie po ślubie (2011 r.) schowałam część $ i w ferworze przeprowadzek i innych działań młodego małżeństwa, zwyczajnie o nich zapomniałam. Odebrałam to jako pozytywny znak, potwierdzający, że wybrałam dobrą ścieżkę!
Wnioski na początek roku szkolnego
Wakacje są potrzebne. Banał, prawda? Jednak jako pracowni zdalny mam czas, by zapomnieć poprzedni harmonogram i zastanowić się, jak ugryźć ten, który się zbliża.
Warto zrobić porządek w pokoju oraz w ubraniach i wymienić, co zepsute. Pochodzę z domu z zamiłowaniem do magazynowania. Wiele jest takich po PRL-owskich nawyków, skoro nic nie było, to się wszystko zbierało. Żyjąc w „dzisiejszych czasach” i będąc rodzicem (jestem jedynaczką), jako czteroosobowa rodzina mamy mniej rzeczy, niż w moim dzieciństwie we troje. Mam dobre pole porównawcze, ponieważ po śmierci mamy, wróciliśmy do mojego rodzinnego mieszkania. Mimo że mamy 4 rowery, a wcześniej tylko ja miałam rower, zagracenie wynosi jakieś 50% ;) Zmierzam do tego, że w momencie założenia swojej rodziny i decyzji o pracy w domu, zauważyłam coś…
Wyrzucając coś, robię miejsce na nowe. Zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Po jakimś czasie pojawia się zamiennik lub w to miejsce coś zupełnie nowego.
Warto wyluzować przez pierwsze 2 tygodnie, gdy w szkole układa się zajęcia. Od strajku nauczycieli w kwietniu 2019 również baczniej obserwuję doniesienia o spodziewanych powtórkach. Nie udaje mi się mieć 100% planu B, ale chociaż według własnych sił i pracy „na górkę” przed strajkiem, udaje się nieco zminimalizować straty.
Cieszę się na ten nowy czas. Tym bardziej, że dzieci mniej chorują i plany rzadziej się psują. Mogę ułożyć sobie swój zawodowy harmonogram, wszystko jest bardziej przewidywalne.
A Ty masz jakieś swoje rytuały na początek roku szkolnego?
Może przyzwyczajenia, czy pomysły?
Jeśli chcesz – podziel się, w komentarzu,
albo napisz do mnie lena.a.murawska(małpka)gmail.com