PRACA DLA MAMY: instruktorka fitness. Be fit mom.
Instruktorka fitness Kasia Wawrzycka opowiada Ci jak układa swój dzień, dlaczego wybrała takie a nie inne zajęcie. Poznasz wiele szczegółów z bycia usportowioną mamą freelancerką. Zachęcam Cię do przeczytania wpisu stworzonego z myślą o cyklu Praca dla mamy edycja 2017!
Instruktorka fitness i jej typowy dzień
Godzina 7.30 – 8.00 – pobudka (moja Karolcia ciągle budzi się w nocy, ale za to daje pospać rano). Ogarniamy się, ubieramy i na 9 odprowadzam młodą do Klubiku Malucha. Potem następuje 5 wspaniałych godzin kiedy na chwilę przestaję być mamą i zajmuję się pracą. Chyba tylko rodzice małych dzieci potrafią się tak cieszyć faktem, że idą do pracy ;) Oraz ludzie, którzy odnaleźli swoją pasję i znaleźli sposób żeby na niej zarabiać. Lubię myśleć, że właśnie taką osobą jestem. Pierwsza cześć zgadza się w 100% – wiem co mnie kręci i co chcę w życiu robić. Nad częścią finansową ciągle pracuję, ale już teraz mam satysfakcję, że zarabiam na tym, co uwielbiam robić.
Moja pasja to praca z kobietami w ciąży i po porodzie. Pomagam im przejść aktywnie przez okres ciąży, a potem sprawnie wrócić do formy po porodzie. Te moje święte pięć godzin od 9 do 14 dzielę między prowadzenie zajęć grupowych i indywidualnych w Warszawie oraz pracę zdalną – pisanie bloga Trening dla mam, prowadzenie strony na Facebooku, nagrywanie filmów z ćwiczeniami, rozmowy z kobietami, które szukają informacji o bezpiecznej aktywności w czasie ciąży lub po porodzie. Przymierzam się również do kursów online, żeby dotrzeć do kobiet, które nie mogą ze mną ćwiczyć stacjonarnie.
O 14 odbieram Karolinkę i praca idzie całkowicie w odstawkę. Do godziny 17 jestem cała dla mojej córki. Po południu mam zazwyczaj jeszcze jedne zajęcia, w tym czasie Karola zostaje z tatą albo z nianią. Wieczór spędzamy wszyscy razem, a jak Karolcia zaśnie mamy wreszcie chwilę sam na sam z mężem. O ile akurat nie pracuje gdzieś w Polsce, co się niestety dość często zdarza. Grafik mam dość napięty, ale odkryłam, że dzięki temu, że dzielę swój czas między pracę i opiekę nad córką potrafię czerpać radość i z jednego i z drugiego.
Instruktorka fitness – Jak to się zaczęło?
Nie zawsze tak było. Pamiętam, że kiedy moja córka miała około 8 miesięcy przeżywałam strasznego macierzyńskiego doła. Wydawało mi się, że nie robię nic oprócz spacerków, karmienia i zmieniania pieluchy. Miałam poczucie, że się uwsteczniam intelektualnie. Nie bardzo miałam też pomysł jak z tego wybrnąć. Wiedziałam, że nie chcę wracać na etat, bo jeszcze przed ciążą zaczęłam szukać jakiegoś sposobu na siebie poza pracą etatową. Zrobiłam wtedy kurs masażu i kurs instruktora fitness, ale nie miałam pomysłu i motywacji jak to dalej rozwijać.
Inspiracja przyszła z nieoczekiwanej strony. Kiedy po porodzie wróciłam do treningów odkryłam, że ciąża i poród zostawiły w moim ciele pamiątki – rozejście mięśni brzucha i wysiłkowe nietrzymanie moczu. Żeby sobie poradzić z tymi problemami zaczęłam się dokształcać. Najpierw na szkoleniach dotyczących prowadzenia zajęć dla kobiet w ciąży i po porodzie, potem na specjalistycznych kursach dla terapeutów mięśni dna miednicy. Odkryłam, że jest cała dziedzina wiedzy, o której z jakiegoś powodu kobietom się nie mówi, a która może pomóc uniknąć wielu poważnych problemów i zdecydowanie podnieść jakość życia wielu młodych mam.
Na początku zanudzałam moich znajomych i rodzinę, aż w końcu uznałam, że czas wyjść z tym do osób, które faktycznie tego potrzebują. Jako pierwsza zaufała mi Fit Mom Ania Dziedzic – zaczęłam prowadzić zajęcia dla mam z dziećmi w warszawskich parkach w ramach projektu Be Fit Mom. Potem powstała moja strona na Facebooku Trening dla mam, a później mój blog. Kiedy zauważyłam, że dziewczyny, z którymi pracuję zaczynają odczuwać efekty ćwiczeń, oraz poczułam, że lubię w ten sposób pracować, dzielić się wiedzą i towarzyszyć kobietom w tym szczególnym okresie życia, sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zaczęłam organizować własne grupy, które prowadzę według mojego programu, zaczęły się odzywać kluby fitness zainteresowane współpracą oraz kobiety chcące pracować ze mną w trybie indywidualnym. Równocześnie coraz intensywniej działam w sieci, żeby dotrzeć z tym co robię również do kobiet spoza Warszawy.
Bycie instruktorką fitness to praca z dzieckiem, czy praca pomimo dziecka?
Na początku wszystko było na wariackich papierach – na większość zajęć chodziłam z moją małą córeczką. Od września tego roku staram się wdrożyć trochę inny system organizacyjny i oddzielić czas, który spędzam z Karolinką od tego, który spędzam w pracy. Bo wreszcie nie boję się powiedzieć, że to jest moja praca. Nie hobby, nie sposób na spędzanie czasu i oderwanie się od dziecka, tylko praca, a nawet biznes. Oczywiście organizacja to nadal niezłe wyzwanie, które obejmuje Klubik Malucha, wsparcie rodziny (mąż i nieocenieni dziadkowie) oraz dochodzącą nianię. Czasem wszystko bierze w łeb, na przykład, tak jak teraz, kiedy Karolcia jest chora i nie chodzi do Klubiku, ale ja i wszyscy dookoła wiemy już, że to nie jest przejściowa zachcianka, więc razem jakoś dajemy radę. Bez wsparcia rodziny raczej nie podołałabym logistyce tego przedsięwzięcia mając pod opieką małe dziecko.
No dobra, ale czy ta gra jest warta świeczki?
Czy w tym szaleństwie jest metoda, to znaczy czy da się z tego wyżyć? Będę z wami zupełnie szczera. Na tym etapie, kiedy na pracę mogę poświęcić tylko pięć godzin dziennie, pieniądze są wprawdzie satysfakcjonujące, ale na razie nie pozwoliłyby mi na utrzymanie rodziny. Zarabiam mniej niż w pracy etatowej sprzed ciąży. Ale mogę spędzać nieporównywalnie więcej czasu z moją córką i robię to co kocham.
Jednak tak jak wcześniej napisałam – traktuję Trening dla mam jako biznes, a żeby biznes zaczął przynosić zyski musi minąć trochę czasu. Staram się więc myśleć strategicznie i mam już całkiem jasną wizję tego jak będzie to wyglądać w przyszłości. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będę się mogła z wami podzielić drugą częścią mojej historii. Jedno co mogę powiedzieć już dziś, to że wreszcie przestałam marzyć o moim hipotetycznym szczęściu w przyszłości, a po prostu małymi krokami do niego zmierzam. I chociaż czasem naprawdę nie wiem w co włożyć ręce, to nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była tak zadowolona i pewna, że jestem tu gdzie powinnam.
Katarzyna Wawrzycka
mama dwójki, instruktorka fitness, terapeutka dna miednicy