Malowana dynia czarownica na Halloween. Fioletta krok po kroku
Malowana dynia czarownica o imieniu Fioletta pojawiła się u nas w 2018 roku. Nie wiem, czy wygryzła tym samym Hogatę, ale chcą pokazać Ci, jak i z czego ją zrobiłam. To pierwszy „paint pumpkin” w naszej rodzinie. Enjoy!
Najpierw poznaj Hogatę. Dynię na Halloween w całości wykonaną z tego, co dostarcza nam natura. No dobra, taśma pakowa jest produktem sztucznym, ale w porównaniu do Fioletty, jej poprzedniczka jest zdecydowanie bardziej eko.
Dlaczego malowana dynia?
Wycięta dynia ze świeczką w środku jest dla mnie zdecydowanym numerem jeden jeśli chodzi o ozdoby na Hallowen. W 2018 syn był na zajęciach z przedszkola w gospodarstwie wiejskim. Tam spróbował placuszków dyniowych i bardzo się nimi zachwycił. Tak długo za nami chodził i zachęcał do przygotowania tej potrawy, że postanowiliśmy spróbować i wykorzystać dynię dekorację, po wykonanym zadaniu – jako potrawę. By móc ponownie wykorzystać owoc dyni, lepiej jest go pomalować i nie dziurawić.
Jak powstała malowana dynia czarownica?
Malowanie dyni
Zaczęłam od przygotowania dyni. Najpierw umyłam dynię wilgotną chusteczką. Potem wytarłam owoc do sucha.
Niestety nie miałam wpływu na jej wygląd. Nosek okazał się być niefortunny i trzeba go było podrasować. Wykorzystałam papier toaletowy oraz taśmę papierową. Bardzo polecam taśmę Tesa, jest świetna, bardzo dobrze trzyma klej. Efekty słabszego produktu widać na zdjęciach. Do malowania użyłam farbek do decupage. Na dłuższą metę nie polecam, tzn. jeśli zadowoli Cię efekt jednej warstwy to OK. Natomiast, gdy zechcesz poprawić malowanie, to kolejna warstwa i tak będzie rozmazywać poprzednią wyschniętą.
Groźna twarz Fioletty powstała w kolejności szkic -> malowanie. Łagodna czarownica odwrotnie malowanie -> szkic. Po malowaniu na obu poprawiłam ołówek pisakiem. To kolejna wtopa. Pisaki bardzo szybko przestawały pisać. Sprawdził się jedynie trzymany pionowo „paint pen”. Śmierdzący pisak przypominający zapachem farbę i mający kulkę w obudowie, która od czasu do czasu potrząsałam i oczyszczałam część służącą rysowaniu.
Ubieranie dyni
Do ubrania postaci wykorzystałam:
- szklany wazon – zależało mi, aby nie ciąć dyni, by stała samodzielnie. Owoc włożony w miseczkę lub do wazonu, nie będzie się przewracać.
- większe ścinki tkanin z różnych kreacji, fioletowa dla łagodnej Fioletty, połyskujący – dla groźnej.
- dwa dziecięce plastikowe wieszaki, którym mąż obciął haczyki,
- taśmę pakową oraz analogiczne do nosa wypełniacze, by powstały ręce.
- ołówek nietoperz oraz dwa lizaki halloween’owe.
Przykleiłam wieszaki do wazonu. Dużo prościej byłoby wbić druty lub długie wykałaczki po bokach w owoc. Jednak, jak wspomniałam wcześniej, chcemy zachować wnętrze dyni w nienaruszonym stanie, stąd działałam nieinwazyjnie. Namarszczyłam filetowy materiał. Można użyć gumki, jak wykorzystałam zwykłą nitkę. Włożyłam górę materiału między dynię a wazon. Analogicznie postąpiłam z czarnym materiałem. Choć pierwotnie przymocowałam go czarownicy pod brodą dwustronna taśmą samoprzylepną, to i tak ostatecznie włożyłam materiał między dynię a szkło. Po bokach zszyłam materiały nitką.
By ręce mające trzymać atrybuty, mogły się pokazać, wycięłam nożyczkami otwory. Na boczne haczyki od wieszaków nałożyłam uformowane wcześniej z papieru toaletowego i taśmy papierowej – dłonie. Obie pomalowałam w kolorach twarzy: jedna na fioletowo, druga na pudrowy róż. Jaśniejsza ma trzymać przyjaźnie lizaki. Ciemniejsza ma obejmować nietoperza. By zrobić miejsce na słodycze, owinęłam papierem i okleiłam taśmą szpulkę od nici. Po wykonaniu zadania wyjęłam ją i został otwór.
Pozostała już tylko fryzura. Wykorzystałam:
- moje purpurowe/śliwkowe ślubne doczepy,
- blond perukę, która służyła córce za fryzurę Elsy na balu przebierańców,
- dwustronną taśmę samoprzylepną,
- opaskę halloween’ową z czapką czarownicy.
Dwie twarze Fioletty
Detale na zakończenie
Tata z drutu, papieru toaletowego oraz taśmy pakowej z pomocą niezmazywalnego pisaka, wykonał węża. Zwierzę ma na imię Sssss.